sierpnia 20, 2023

#1 | Skąd ja się wzięłam? Początki


Nie rozumiem, dlaczego ludzie robią wielkie oczy na wieść, że spędzam przed komputerem dwanaście godzin dziennie... Przecież potrafię więcej. Ja kocham ten internetowy świat, w którym tak naprawdę się wychowałam i to on w dużej mierze wykształcił mój charakter. Dla mnie spędzenie czasu przed komputerem to codzienność jednak mam wyrzuty sumienia, że jest to czas zmarnowany...

Od małego byłam zauroczona graniem w gry, a tę fascynację wzbudziła we mnie mama. Czy ktoś pamięta gazety, do których były dokładane płyty z grami? Ja mam ich pełno na strychu. Oczywiście mając sześć czy osiem lat nie umiałam grać, natomiast moja mama była fanką przygodówek i to właśnie jej rozgrywce przyglądałam się razem z siostrami. Był to czas dla nas. Sama nie byłam fanką komputerów, natomiast zmieniło się, to kiedy poznałam The Sims oraz Margonem. Nigdy nie należałam do osób cierpliwych, nawet jako dziecko, a pojawienie się Internetu w domu i poznanie świata gier, w których mogę poznać ludzi, sprawił że chciałam tam być cały czas. Męczyłam mamę o własny sprzęt i tak też się stało, kupiłyśmy mi używanego, starego i ciężkiego jak cholera Dell'a. 


Nikt chyba nie sądził, że przepadnę w świecie wirtualnym aż tak. Na swoje usprawiedliwienie dopowiem, że był to mój sposób na ucieczkę przed rówieśnikami, z którymi nie żyłam za dobrze, a sytuacja w domu tego nie ułatwiała. Czas po szkole spędzałam na graniu w grę lub na czytaniu książek, e-booków, jednocześnie osłabiając swoją relację z siostrami oraz mamą. Wlepiona w ekran przebrnęłam przez podstawówkę. Byłam wtedy najbardziej oddana graniu, a chęć bycia najlepszą w grze i rozwijanie swojej postaci była u mnie priorytetem. Kończąc podstawówkę, budziła się we mnie coraz większa potrzeba tworzenia, a moim marzeniem było napisać własnej książki o wampirach lub nagrywanie filmików poświęconych Margonem. Jednocześnie perspektywa nowej szkoły, zmiana środowiska sprawiła, że oglądałam coraz więcej YouTuba oraz dziewczyn nagrywających vlogi.


Internet z pewnością mocno ukształcił mój charakter, ponieważ był moim schronieniem, ale to dzięki niemu uczyłam się zdrowych relacji, poznając ludzi, nawet miałam swoje pierwsze przyjaciółki. W codziennym życiu nie potrafiłam nawiązać relacji, ponieważ mając ojca alkoholika, byłam postrzegana przez jego zachowanie i notorycznie wyśmiewana. Pochodzę ze wsi, gdzie każdy każdego zna, ciężko było mi się od tego odciąć, szczególnie że nie mieliśmy w domu auta, więc nie znałam innego świata poza tym wiejskim. Nigdy nie podróżowałam, nigdy też nie byłam na wakacjach, więc zmiana szkoły była dla mnie stresująca, jednak to właśnie oglądając vlogi, uczyłam się życia poza swoim środowiskiem. Grając i mając kontakt z ludźmi wiedziałam, że inni mnie lubią, a dzięki temu naprawiłam swoją relację z koleżankami w klasie. Popularności jednej z nich sprawiała, że czułam się spokojniejsza, bo byłam pewna, że dzieciaki w końcu dadzą mi spokój, szczególnie w zbliżającym się gimnazjum. To poczucie bezpieczeństwa wykorzystałam na nic innego jak na wybudowanie wokół siebie muru, stałam się bardziej milcząca niż wcześniej, a na korytarzach siedziałam sama, z ponurą miną i ubrana na emo, nie mówiąc już o emo z bluzą JP.


Kiedy w życiu realnym byłam niemową, tak w Internecie zagadywałam do ludzi na potęgę i sprawiało mi to przyjemność. Większość osób kojarzyła moją postać z gry, więc poczucie bycia fajną budowało moją pewność siebie. Mimo że w Internecie można być każdym, ja zawsze byłam sobą i nie udawałam, nigdy nikogo nie okłamałam. Ceniłam sobie możliwość nieujawniania wszystkiego, że to ja decydowałam, kto ile o mnie wie. Poza Margonem cały czas dużo czytałam, ale i zaczęłam uczyć się pisać. Już wtedy miałam pomysł na pierwsze opowiadania oraz blogi, a moje internetowe przyjaciółki mega mi kibicowały, ponieważ uważały, że mam talent. Pisząc, poznałam inny sposób wypowiadania swoich myśli, ale i wyciszenie, które daje pisanie. 

Nie każda znajomość jest dobra, i niestety moje internetowe przyjaciółki przechodziły trudny czas. Jedna znalazła ukojenie w internetowym chłopaku, będąc smutna, że nie ma go przy niej, a druga uważająca, że lekarstwem na ból jest cięcie się. Ja jako jej przyjaciółka robiłam to samo. Mój styl luźnych bluz i długich dresów sprawiał, że mogłam to ukryć, do momentu aż nie wycięłam sobie jej nicku na całą długość ramienia. Bez szczegółów... Na szczęścia miałam też innych znajomych, którym ufałam i powiedziałam co robię, a oni mocno mnie krytykowały i uczyli, że nie jest to rozwiązanie. To właśnie od tamtego momentu głównie zaczęłam przebywać wśród chłopaków. Zapytacie, gdzie byli dorośli. Mama cały czas była obok i wiecznie suszyła mi głowę, że powinnam wyjść z domu, ale z drugiej strony nie byłam problematyczna, w końcu tylko siedziałam zamknięta w pokoju. Do momentu, aż się pokłóciłyśmy się i dostałam do mamy w pysk. Jeden jedyny raz w życiu, i nigdy o nim nie rozmawiałyśmy, a jednocześnie nikt chyba nie wie, że był on przełomowy. 
Co mogła zrobić dziewczyna, która się tnie, ubiera się na czarno i nienawidzi ludzi wokół siebie, a potem wmawiająca sobie, że własna matka jej nie kocha. Zabiera jej wszystkie tabletki przeciwbólowe, popiła je piwem ojca i nie pamięta kolejnych 24h, które się później  wydarzyły. Koniec, końców budziła się zasikana i zarzygana.
Wszystko się wtedy zmieniło. Patrząc na swój list pożegnalny, uświadomiłam sobie, że mogę zrobić listę planów na przyszłość, bo w wieku osiemnastu lat mogę wyjechać, gdzie chcę i osiągnąć ile chcę. To właśnie od tamtej pory mam manie spisywania różnych rzeczy na kartce i cały czas planuje, nie bojąc się jutra. Mówię, że się nie boję, ponieważ nieważne co bym zrobiła, nie wrócę do tamtego momentu, w którym byłam. Bo czy może być coś gorszego niż tamte sytuacje? 

Cała sytuacja miała miejsce w trzeciej klasie gimnazjum. Pamiętam do dziś, jak w kalendarzu zaznaczałam, ile zostało mi dni do osiemnastych urodzin i jakby wstąpiła we mnie nowa osoba. Odcięłam się od internetowych znajomości, a wieczory zaczęłam spędzać na czytaniu większej ilości książek i zaczęłam swoją pierwszą historię z aktywnością fizyczną. Po prostu zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską. Założyłam od nowa swój pierwszy blog, gdzie opisywałam tematy losowe, generując je i inspirując się innymi blogerkami, a w tamtych czasach było tego pełno. Kochałam pisać, więc promowałam bloga, poświęcałam dużo czasu na ulepszanie go, mimo to nikt do mnie nie zaglądał. Już wtedy można było zauważyć duży wpływ jednak wideo i szybkich mediów, wiec chciałam nagrywać wideo na YouTube, a nagrałam może z dwa filmiki i sobie odpuściłam, bo jednak cały czas byłam małomówna i jąkałam się niesamowicie. Krótko potem wymyśliłam, że będę robić filmiki z Margonem i wróciłam do aktywnej gry, ale chcąc zacząć od nowa, na świecie, gdzie nikt mnie nie zna. To wtedy pojawiła się odwaga wejścia na TeamSpeak3. W ten sposób zaczęło się moje godzinne przesiadywanie, a przede wszystkim SŁUCHANIE, jak ludzie rozmawiają miedzy sobą. Nie wiem, czy zauważyliście, jednak jestem dziewczyną, zawsze posiadająca damski nick. Były sytuacje, kiedy ktoś pytał "ej Neevi, a ty co robisz, na jakimś świecie grasz", a ja się cała pociłam, aby opowiedzieć i wychodziłam z kanału. Tak po prostu, sparaliżowana tym, że zostałam wywołana do odpowiedzi. Były sytuacje, kiedy na kanał przychodziły internetowe śmieszki, co bawiło nawet mnie i od niechcenia pytałam się o coś, a oni wtedy z krzykiem "coo, dziewczyna?". To bawiło mnie jeszcze bardziej, ale dzięki temu przełamywałam się do rozmowy. Początki były trudne, jednak gadanie przychodziło mi coraz łatwiej, aż poznałam ludzi, którzy zaprosili mnie do klanu. Byli niesamowici, mega śmieszki i rozbawiali mnie do łez, część z nich pamiętam do dziś. To im możecie zawdzięczać, że dziś jestem taką zadziorną gadułą, ponieważ to oni mnie tego uczyli. Międzyczasie, dzięki nim poznałam Rafonixa i drugą stronę YouTuba, nie tylko vlogi słodkich dziewczynek. A niedługo później pokazali mi, czym jest Twitch. 


To wszystko działo się przed rozpoczęciem technikum, więc w pół roku cały czas wychodziłam ze strefy komfortu odcinając się od tego co było kiedyś. Poprawiłam stosunki z mamą i do dziś jesteśmy super ziomalkami, obecnie jest moją jedyną przyjaciółką, a własne siostry w końcu zaczęłam zauważać. Niemałym szokiem było dla wszystkich, że zaczęłam wymieniać garderobę na żywsze kolory, a przede wszystkim moje gadulstwo z Internetu przeniosłam do życia realnego i przyczepiłam się do grupy koleżanek w klasie. Czy one tego chciały, czy nie... Nie wiem, ale jedna z nich pochodziła z mojej wsi i to z nią poszłam pierwszy raz do klubu oraz dowiedziałam się, że mam poczucie rytmu i kocham tańczyć przy muzyce klubowej, gdzie kręci się tyłkiem.

A później... A później wakacje i mój pierwszy wyjazd gdziekolwiek. Niemały szok, bo był to wyjazd do cioci zagranicę, gdzie moje spojrzenie na świat kompletnie się zmieniło. Zrozumiałam, że duży wpływ na nasze postrzeganie życia, ma środowisko, w którym przebywamy, a my Polacy mamy bardzo zaściankowe myślenie. Fascynowało mnie to, że nikt nie wytyka osób, które miały rozmiar XXL, a żeby tego było mało, chodziły one dumnie i z uśmiechem na twarzy. Kiedy ja chowałam się pod luźnymi ciuchami, moje rówieśniczki nosiły tak kuse spodenki i topy, że zastanawiałam się, jak im nie wstyd, widząc ten wylewający się tłuszcz. A potem zrozumiałam, że ich nie interesuje zdanie innych, że ważne jest dla nich wygodna i to, co im się podoba, a ja przyjęłam ich taktykę. Tak oto wróciłam z wakacji jako ruda Klaudia, ponieważ chciałam zaszaleć. Za kolorem włosów mój charakter był bardziej zadziorny, ponieważ byłam pewniejsza siebie. To wtedy zaczęłam również każdą wolną chwilę spędzać na oglądaniu Twitcha.

W wakacje między gimnazjum, a technikum nabrałam dużego dystansu i od tamtej pory mam dużą tolerancję żartu. Jednocześnie moje pisanie umarło samoistnie, bo byłam pochłonięta oglądaniem Xayoo, który robił w tamtym czasie zadymka siu siu oraz Blu, która była niebiesko włosa i wulgarna, a jej reakcja bawiła nie tylko mnie, ale i czat.
Technikum informatyczne rozpoczęłam jako nowa osoba, a kontakty nawiązywałam bardzo łatwo, co dziwne potrafiłam śmiać się z każdym. W pierwszej klasie miałam nawet przyjaciółkę, jednak nie lubię okłamywania, więc byłam na nią zła, kiedy ta ukrywała, że ma chłopaka. Przyjaźń zakończyłam ja, a od tamtej pory już nigdy nie szukałam znajomości u dziewczyn. Poza tym miałam fioła na punkcie Xayoo i nie opuszczałam żadnego jego streama. To wtedy zaczęłam przesiadywać na jego ts3, gadając z giga śmieszkami i sama próbując śmieszkować. Granica dobre żartu od tamtej pory się u mnie zacierała, a ja zaczęłam poznawać coraz to więcej streamerów i pokochałam Twitch chat. Oglądanie jak ktoś gra oraz zauważanie jak super społeczność można zbudować mówiło mi, że też jak chcę. Uważałam, że musi być to super zabawa, ponieważ nie trzeba się do tego przygotowywać, odpalasz aplikację i sobie grasz, a w najgorszym przypadku jeszcze na tym zarobisz. I tak oto zaczęłam swoich sił w streamowaniu po raz pierwszy, cały czas będąc w posiadaniu starego Della, którego nie dość, że kupiłam używanego, to na dodatek był moim pierwszym sprzętem, na którym streamowałam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Introversiaa , Blogger